Miałem sen …. W sobotę 6 czerwca, wczesnym rankiem spotkałem znajomych uczestników sobotnich wycieczek. Tak się złożyło że w pobliżu stał autokar a kierowca zaprosił nas i zaproponował przejazd do Zembrzyc. Piękna pogoda przeważyła szalę, jedziemy! Trasa z Zembrzyc do Krzeszowa nie była męcząca a widoki jakie na uczestników wycieczki czekały były niepowtarzalne. Widać było na wschodzie Turbacz, Luboń Wielki, Koskową Górę, Chełm. Na południu horyzont zamykała majestatyczna Babia Góra z pasmem Polic. W kierunku zachodnim widoczna była południowa część Beskidu Śląskiego. Północ zdominowało pasmo Leskowaca. Dominował zielony kolor tak charakterystyczny dla tej pięknej pory roku – Wiosny. Mijaliśmy kapliczki przydrożne, świadków przywiązania miejscowej ludności do wiary ich przodków . Emil Zegadłowicz tak o nich pisał:
„Bożą się i kapliczką wierzby i topole,
przychyla się do stóp ich bławatami pole,
rozwidlają się drogi całe i niecałe,
pod skrzyżowanie ino na tę bożą chwałę
kapliczki uwieńczone jakby na wesele,
Bóg swe serce człowieczy w drzewinowym ciele”.
Na wszystkich specjalne wrażenie wywarła piękna, cicha, zielona przełęcz Carhel. Potem przez Żurawnicę – z charakterystycznymi wychodniami skalnymi – do Krzeszowa. Jak pamiętam w wycieczce brały udział Rodziny Państwa Lasków, Jabłońskich, Sporków, Telbyłów, Gibasów, Sobali, Stopów, Balonów. Były też panie Beata i Anita oraz pan Józef.
Teraz nie wiem czy to był sen czy jawa ? …. ZOBACZ ZDJĘCIA